Informacje praktyczne odnośnie procesu rozwodowego
W sytuacji, w której nastąpił całkowity i trwały rozkład pożycia małżeńskiego, na wszystkich trzech zasadniczych jego płaszczyznach tj. uczuciowej, wspólnej gospodarki oraz pożycia seksualnego, Sąd orzeka rozwód. Ustawodawca teoretycznie nie pozostawia Sądowi możliwości innego zachowania jak tylko rozwiązanie takiego, już nie funkcjonującego, małżeństwa. Rzecz jednak w tym, że abyśmy mogli mówić o całkowitym rozkładzie pożycia małżeńskiego konieczny jest rozkład na wszystkich trzech płaszczyznach. Wystarczy, by Sąd dostrzegł sygnały świadczące o tym, iż któraś z tych płaszczyzn pożycia małżonków nie wygasła, np. w kwestii wspólnej gospodarki, a wówczas nawet oczywisty brak uczucia oraz takiż brak pożycia seksualnego miedzy małżonkami od wielu lat będzie musiał skutkować oddaleniem powództwa o rozwiązanie małżeństwa przez rozwód. Nawet i wtedy, gdy obydwoje zainteresowani zgodnie będą sobie rozwodu życzyli! Podobna niespodzianka może spotkać strony, gdy Sąd owszem uzna rozkład pożycia za całkowity na wszystkich wymienionych powyżej polach, jednak z obrazu, jaki wyłoni się w toku postępowania Sąd wywnioskuje, że rozkład ten nie jest trwały, czyli na podstawie jakichś okoliczności można będzie można będzie mieć nadzieję, że strony wrócą do wspólnego pożycia. Prócz tych, które zostały już tu opisane, możliwych barier na drodze do uzyskania rozwodu mogą nadto stanąć dwie ustawowe przesłanki negatywne, tj. dobro małoletniego dziecka stron lub brak zgody na rozwód małżonka niewinnego rozkładowi pożycia małżeńskiego w sytuacji gdy rozwodu żąda małżonek wyłącznie tego rozkładu winny. W tej krótkiej notce nie podobna nawet zdawkowo opisać związanych z tą regulacją konsekwencji, dosyć będzie utwierdzić czytelnika w słusznym domyśle, że ocena obydwu tychże przesłanek jest bardzo uznaniowa i każdorazowo zależy nie tylko od konkretnych okoliczności sprawy, ale i indywidualnego podejścia – poglądów – składu orzekającego w danym procesie. Jedynie celem zasygnalizowania podam, że nawet przy twardej przesłance rozwodowej jaką jest zdrada małżeńska sprawa nie jest oczywista, ponieważ Sąd i tak bada kwestię tego, czy ewentualny rozkład pożycia nastąpił po tejże zdradzie czy może miał miejsce już wcześniej z innych przyczyn, a nadto fakt, że jeden z małżonków zdradził, nie rozgrzesza drugiego z jego uchybień choćby i mniejszego kalibru. Oznacza to, że jeżeli małżonek, który zdradził będzie jednocześnie tym, który żąda rozwodu (powód), a zdradzony będący w roli pozwanego nie będzie na ten rozwód się godził, to wcale nie jest przesądzone, że Sąd będzie musiał na podstawie braku tej zgody powództwo oddalić i do rozwodu nie dojdzie. Na wszystko to, co powyżej tutaj napisałem należy nałożyć zasady współżycia społecznego, które i w procesie rozwodowym nierzadko bywają przywoływane.
Informacje praktyczne dotyczące postępowań spadkowych
Na wstępie warto podkreślić, że w sprawach tych – poza procesem o zachowek – nie ma wygranych i przegranych. Tak bowiem ustawodawca ulokował postępowanie spadkowe w Kodeksie Postępowania Cywilnego, że każdorazowo będziemy mówili tu o uczestnikach a nie o powodzie i pozwanym, a Sąd rozstrzyga sprawę postanowieniem, które co prawda jest równe w mocy wyrokowi, jednak oficjalnie nikt nie jest wskazany w nim palcem jako wygrany czy przegrany. Co do zasady koszty postępowania wzajemnie się znoszą, tzn. nikt nikomu nie zwraca tego co opłacił w trakcie trwania postępowania. W praktyce jednak oczywiście bardzo często mamy do czynienia ze skrajnie różnymi i sprzecznymi interesami poszczególnych uczestników i owe postanowienie Sądu zdecydowanie stawia jednego z uczestników w roli zwycięzcy, a innego w roli przegranego. Jako czytelny tego przykład można podać sytuację, gdy spadkodawca pozostawił po sobie testament, w którym wskazuje jako spadkobiercę inną osobę niż ta, która by dziedziczyła na mocy ustawy, czyli wtedy gdyby testamentu spadkodawcy ważnego nie było. W takich okolicznościach będziemy mieli w sprawie w rzeczywistości dwie strony (choć kategorycznie tak to w postępowaniu nazwane nie będzie), z których jedna będzie dowodzić prawdziwości i ważności testamentu, a druga będzie go podważać. Należy pamiętać przy tym, że ustawodawca nie stworzył hierarchii ważności form testowania i testament notarialny ma taką samą moc jak i własnoręcznie napisany przez spadkodawcę na kartce papieru czy w formie szczególnej przewidzianą ustawą. Z powyższego wynika, że każdy testament może być podważany w toku postępowania o stwierdzenie nabycia spadku i to nie tylko ze względu na to, czy spadkodawca miał zdolność do sporządzenia testamentu w dacie gdy on powstał (swobodę oraz świadomość działania) ale nawet i co do jego prawdziwości, czyli czy w istocie został on przez spadkodawcę, a nie przez inną osobę sporządzony. Nie sposób wyliczyć możliwych zarzutów i argumentów, jakie mogą się pojawić ze strony uczestników zwalczających testament. Zgodnie z zasadą, że papier przyjmie wszystko, zarzuty te mogą być wszelakie i do wszystkich Sąd będzie musiał się odnieść, bowiem zadaniem Sądu w tym postępowaniu jest ustalenie kto rzeczywiście miał zgodnie z wolą spadkodawcy po nim dziedziczyć. Zgodnie z tym, inaczej niż w zwykłym procesie cywilnym, Sąd nie może też ograniczyć się do rozpoznania sprawy na podstawie tego co mu same strony zaoferowały w postaci dowodów i w ramach ich roszczeń się poruszać. Zatem nawet jeżeli uczestnicy będą zgodni od początku albo do porozumienia dojdą w trakcie postępowania sądowego, Sąd i tak nie będzie mógł przejść do porządku nad wątpliwościami co do ważności testamentu i jego autentyczności. Warto w tym miejscu dodać, że zaniedbanie w porządkowaniu spraw spadkowych prowadzi często do dużych kłopotów w przyszłości, bowiem toczenie spraw spadkowych po osobach, które zmarły kilkadziesiąt lat temu najczęściej oznacza bardzo liczną grupę uczestników, z których każdego trzeba o sprawie powiadomić, każdy z nich następnie może mieć rozmaite poglądy w trakcie trwania postępowania, a nadto przy dużej liczbie uczestników nierzadko dochodzi do zawieszenia postępowania celem wejścia w nie następców uczestnika, który sam w trakcie postępowania zmarł. Tak rodzą się legendarne wieloletnie postępowania sądowe.